top of page

Relacja z I edycji Grupy Mocy
październik 2021

Udało się! Mogę to teraz stwierdzić. Marzenie, które rok temu wydawało się irracjonalne i niemające prawa bytu, zostało spełnione. Grupa Mocy powstała, wyjazd medytacyjno-odżywczy się odbył. Poniżej relacja, moja, bardzo subiektywna. Inaczej być nie może, gdyż było tyle uczuć, wrażen, doznań a nawet magii - że nie sposób opisać to obiektywnie.

70b9eadd-32f4-432c-92e9-876d651c5132.JPG

Na początek widoki.
Nie do znudzenia nawet po dwóch tygodniach.
Nasz hotel stał tuż nad oceanem a z naszego pokojowego tarasu ocean przewijał nam się jak w kadrze filmu. 

6c0089e1-e53e-420e-8b2d-f15c9b9740dd.JPG
8d8174d1-8c37-49a5-aa1b-2b14bb97e350.JPG

Wycieczka na wyspę Mnemba.
Typowo turystyczna atrakcja, której chyba nie da się przereklamować. Najpierw w pogoni za delfinami, z którymi, jak ma się trochę szczęścia, uda się nawet chwilę popływać.  Kolor wody wciąż zachwyca, tak samo jak pierwszego dnia. Mała łódka, którą się płynie robi dużo hałasu, ale dla mnie jest to całkiem przyjemne. Mimo, że słońce przygrzewa, jak na Afrykę przystało, nie jest to męczące. Płyniemy z dość dużą prędkością, a nielichy daszek ochrania nasze białe (a nawet blade) skóry przed spieczeniem. Ewentualne niedogodności wynagradza widok wynurzających się rodzin delfinów.

Po około dwóch godzinach lądujemy koło wyspy Billa Gatesa. Jest tu całkiem płytko i... nieziemsko, wręcz rajsko. Widokówki nie kłamią. Ten biały piasek i niebiański kolor wody jest tak prawdziwy, że ciężko przyjąć tyle piękna w tak krótkim czasie. Staramy się jednak nie zemdleć z wrażenia, brodząc z uniesieniem w ciepłym oceanie i smakując kawałki soczystych owoców, przygotowanych przez naszych przewodników.

A potem jeszcze snurkowanie. 
Zaglądamy pod wodę i radujemy się z kolorowych widoków zmalowanych przez rafę koralową oraz kilka gatunków egzotycznych rybek. Na szczęście maski przeciekają, trzeba wynurzać się co chwilę, z czego niezmiernie się cieszę.
Zaczęłam już się dusić od nadmiaru
niesamowitych wrażeń.:)

Zaglądamy w pod

536404b6-fcd0-444d-b0b9-c9969cf60fd4.JPG
166563fe-85b1-447b-b96e-ade955c8bb2d.JPG
f4a2bc79-055e-4bbe-b69f-f9bb50a5a3f6.jpg

Plantacja przypraw
Na to czekałam szczególnie. Żeby zobaczyć na własne oczy jak rośnie pieprz, kurkuma, imbir. Żeby poskubać, powąchać, dotknąć i posmakować. Świeże. Prosto z drzewa czy ziemi. Niesamowite doznanie.
Niemal tak samo niesamowite jak zaskakująco dobry język polski (!), którym posługiwał się nasz przewodnik po plantacji.
(Z Dawidem mam kontakt do dziś,
piszemy i rozmawiamy po polsku;))

IMG_8394.jpg
IMG_8339.jpg

Wyprawa do stolicy Stone Town zajęła nam
kolejne pół dnia.
Ogrom bodźców w postaci kolorów przypraw, kształtów dziwnych warzyw i owoców, zapachów ryb swobodnie leżących w koszach, na kawałkach materiału lub beztrosko na ziemi obok nie zawsze czystych nóg sprzedającego. Podobnie było w "dziale mięsnym" z tą różnicą, że było tu więcej czerwonego i więcej much. Niektórzy nie zdołali wejść do środka z powodu gęstego, mdlącego i ściskającego oba płuca zapachu, który mieszał się z żarem afrykańskiego dnia, tworząc swoistą mieszankę.


 

IMG_8534.jpg
bottom of page