Zdrowe odżywianie nigdy nie było takie proste!
Kto nie słyszał o zielonych koktajlach? Że ile to zdrowia i że szybko się robi?
Kto jednak już dojrzał do tego, by je codziennie pić? Albo chociaż raz na tydzień?
Chyba w końcu ja.
Czasami już tak jest w życiu, że słyszysz, wiesz, potakujesz nawet głową, ale nic z tym nie robisz. Po prostu "jakoś tak" nie wychodzi. Tak właśnie było u mnie z zielonymi koktajlami. Soki, owszem, dzień w dzień. Szczególnie ten z selera (o czym poczytasz tutaj). Koktajle jakoś jednak kojarzyły mi się z mnóstwem roboty i cóż... przyznam to na głos... okropnym smakiem.
I co takiego się wydarzyło?
Pewnego dnia, załóżmy że to był wtorek, poczułam się okropnie źle. Ale nie fizycznie, tylko psychicznie. Wiadomo - jedno z drugim powiązane, jednak mimo to, skupię się na bólu psychicznym. Naprawdę bolało. Nie wiedziałam jednak za bardzo w którym miejscu. Nie walczyłam z tym, już nie. I chociaż było to bardzo trudne, niekomfortowe, obrzydliwe wręcz uczucie - poddałam się mu na ile umiałam.
Jeden dzień, drugi... Na trzeci dzień niby poczułam się już lepiej, jednak nie wróciłam do mojej harmonii, którą tak uwielbiam. Postanowiłam w końcu coś zrobić, wydawało mi się, że już za długo poddaję się temu stanowi i co miało wyjść to wyszło, a teraz trzeba zaopiekować się tym, co zostało. Postanowiłam więc zacząć od mojego najprostszego i najłatwiejszego narzędzia na ukojenie smutków - czytania. Ciągnęło mnie jednak do czegoś zupełnie nowego, świeżego i mimo, że sięgam po literaturę mówiącą o odżywianiu non stop, to książka o zielonych koktajlach mimo wszystko była dla mnie jakaś taka powiewająca świeżością. No i stało się. Akurat miałam na podorędziu "Niezwykłe zalety zielonych koktajli" Colette Herve-Pairain, Nadege Pairain i wciągnęłam ją od razu.
I wpadłam jak śliwka w kompot, chociaż porównanie zupełnie nie kojarzy się z zielonością zachwalanych przeze mnie płynów. Od tamtej pory piję koktajl codziennie, bawiąc się smakami (chciałoby się dodać "i kolorami", ale wiadomo, że nie 🤓).
Rozwiązał mi się dzięki nim zasadniczy i bardzo poważny dla mnie problem.
Co zjeść przed poranną kawą?
Jako, że wstaję wcześnie, nie za szybko jestem głodna, ale wiem, że przydałoby się coś wrzucić do żołądka, by w spokoju ducha napić się małej czarnej. No i ...tadam! Będzie to właśnie koktajl! Dlaczego dopiero teraz? Otóż miałam takie bardzo ograniczające przekonanie, że wszelakie wyciskane soki czy miksowane koktajle powinno się wypić od razu po sporządzeniu, bo inaczej uciekną witaminy.
Jednak, autorzy wspomnianej przeze mnie książki twierdzą, że taki koktajl można przechowywać w lodówce nawet trzy dni! Szczerze, to wątpię, żeby po trzech dniach miało to jakąś jeszcze wartość dla organizmu, ale po jednym niecałym dniu? W to wchodzę! Ma marginesie - jest to również rewelacyjna metoda na szybkie i łatwe odchudzanie (w takim zdroworozsądkowym podejściu, oczywiście).
Z czego możemy tworzyć zielone koktajle?
Lista jest długa!
- wszystkie rodzaje naci (marchew, buraka, rzodkiewki, rzepy)
- liście botwinki, kalarepy, wszelakiej kapusty
- wszystkie sałaty
- zioła (bazylia, mięta, kolendra, anyż, kocimiętka, tymianek, majeranek itp.)
- szpinak
- pietruszka
- rzeżucha
-seler
I co wspaniałe - z liści dziko rosnących ziół czy chwastów
- pokrzywa
-mniszek lekarski
-jasnota
-ogórecznik
-malwa
-fiołek
-czosnek niedźwiedzi (mój ulubiony)
-żywokost lekarski
-bluszcz
-portulaka
-amarant
-babka
-mlecz
-koniczyna
Wszelkie liście czy kwiaty zbieramy w miejscach, gdzie nie ma ruchu drogowego, by uniknąć zanieczyszczeń. Potem oczywiście myjemy wszystko dokładnie, suszymy i do blendera. Nadwyżkę (szczególnie, jeśli mieszkasz w mieście i zrywanie ziół oznacza dla ciebie całodniową wyprawę) można zamrozić.
Czego wcześniej nie wiedziałam - najlepiej robić jest mieszankę z jednego rodzaju owocu i jednego rodzaju liści. Trawienie i przyswajanie jest wtedy łatwiejsze. Nie ukrywam jednak, że wolę urozmaicać smaki i praktycznie moje koktajle składają się z co najmniej czterech składników. Staram się tej liczby nie przekraczać, no ale cóż... Nikt nie jest doskonały.
Podaje się też również odpowiednią proporcję.
60% warzyw
40% owoców
Jednak, jeśli twoja przygoda z zieleniną się dopiero zaczyna, nie bój się eksperymentować ze smakami. Ty masz być zadowolony tak bardzo, żeby w nocy śnić o liściach a rano myśleć tylko o pysznym koktajlu.
Czym miksować zielony koktajl?
Dobrym blenderem. Takim, by rozdrobnił nam szybko liście. Im szybciej zostaną zmiksowane składniki tym będą mniej utlenione, a więc będą zawierały dużo wartości odżywczych.
Sprzęt o mocy od 600 do 800W i 10 000 tysięcy obrotów na minutę w zupełności wystarczy.
Jeśli jednak masz trochę słabszy blender to i tak dasz radę zrobić koktajl! Wybieraj bardziej miękkie liście (roszponka, szpinak, sałata), a konsystencja będzie cię zadawalać. Zawsze też możesz poświęcić dodatkową chwilę na przepuszczenie płynu przez sitko. Szczególnie przy liściach kapusty, które są dosyć twarde.
Przy okazji napomknę, że im ciemniejszy kolor liści, tym więcej tam składników odżywczych.
Co z czym łączyć?
Wiemy już jak powinna wyglądać odpowiednia proporcja składników. Dorzucę jeszcze parę faktów o łączeniu, by wycisnąć nomen omen z naszych koktajli, jak najwięcej się da.
Kiedy szykujesz koktajl z zielonej pietruszki (źródło żelaza) dodaj kroplę cytryny, sok z pomarańczy czy parę owoców żurawiny (witamina C).
Szpinakowy napój? Nie zapomnij dolać trochę kefiru lub jogurtu naturalnego. Robimy tak, gdyż kwas szczawiowy znajdujący się w szpinaku utrudnia wchłanianie wapnia. Nie lubisz lub nie możesz spożywać nabiału? Liście buraków lub mniszka lekarskiego zawierają więcej wapnia niż mleko zwierzęce, a jego przyswojenie jest dla organizmu łatwiejsze.
Magnez za to pomoże wchłonąć witamina B6. Zatem łącz banana ze szpinakiem, pestki dyni z kapustą, a orzechy laskowe i włoskie z kalafiorem.
Aby zapewnić sobie dobre wchłanianie kwasu foliowego, należy przyjmować go jednocześnie ze składnikami będącymi źródłem witaminy B12. Oznacza to, że odrobina przetworów mlecznych nam w tym pomoże.
Do każdego koktajlu dodaj kilka orzechów, łyżeczkę oleju lnianego lub awokado. Dzięki temu będą mogły się wchłonąć witaminy A,D, E i K.
Konkretne przepisy znajdziecie na moim blogu, Facebooku i Instagramie.
Podzielcie się koniecznie Waszymi wrażeniami!
💚Twój psychodietetyk i coach💚
Odwiedź mnie
na
<-Instagramie
lub
Facebooku->
Co miesiąc oferuję 2 osobom bezpłatne dwudziestominutowe sesje online.
Odezwij się, a opracujemy plan na Twoje zdrowie
i ustalimy strategię działania-
a wszystko to dopasowane do Twoich potrzeb.
ZAPRASZAM DO KONTAKTU!
Comments