Nie wiem w jakich okolicznościach natknęłam się na tę książkę, ale wiem, że przyszła do mnie w odpowiednim momencie. Umocniła mnie w przekonaniu, że idę słuszną dla siebie drogą. Pokazała, że jest to proces, ciągnący się latami, ale kończący się ogromną ulgą, żeby nie powiedzieć szczęściem.
Po przeczytaniu tej książki, "ochach" i "achach" w trakcie oraz efekcie "wow" na końcu
- umiejscawiam tę pozycję na półce najważniejszych dla mnie książek. Dotknęła mnie do żywego, nie tylko dlatego, że od kilku lat staram się wprowadzić minimalizm w swoje życie. Nie tylko z tego powodu, że mam bliską znajomą chorą na SM (na stwardnienie rozsiane zachorowała autorka) i nie tylko dlatego, że poczułam osobliwą intymną więź z Courtney.
A może właśnie dlatego. Może dlatego też, że jest to pierwsza na mojej drodze osoba, która zrobiła to, co ja zamierzam zrobić od jakiegoś czasu- nieśmiało, wstydliwie i z poczuciem winy (hmmm...). Na szczęście ja nie potrzebowałam zachorować, żeby zacząć upraszczać swoje życie i oddawać się temu, co wydaje się mi najważniejsze.

Żyjemy w czasach kociokwiku i klikowej informacji, jak ja to nazywam. Każdy w internecie może pisać co chce i przeciętnemu użytkownikowi trudno zweryfikować wszelkie dane, które mu się podaje. Jest tego po prostu za dużo i zaczynamy się bać, że coś nas ominie. Mamy poczucie straty, co z kolei wywołuje w nas frustrację, bo nie jesteśmy w stanie wszędzie być, wszystko widzieć i wszystko wiedzieć. A coraz częściej wydaje nam się, że powinniśmy.

Jeżeli czujesz się nie na miejscu, nie rozumiesz dlaczego robisz to, co robisz, otaczają cię tacy, a nie inni ludzie a twoje życie wygląda totalnie inaczej niż to sobie wyobrażałaś - ciesz się! Nie każdy dostaje taką szansę na zmianę. Jeśli cię coś uwiera, po prostu to zmień, a najlepiej wyrzuć, rozstań się z tym, do czego zachęca właśnie Carver i niejako ja.
Czym różni się ta książka od innych mówiących o minimalizmie? Traktuje istnienie człowieka całościowo. Nie zatrzymuje się tylko na szafie (chociaż to właśnie ta pisarka jest pomysłodawczynią, by mieć tylko 33 sztuki ubrań) czy mieszkaniu, proponuje zrobić remanent w całym życiu - od obowiązków zawodowych po codzienne zajęcia, a nawet refleksji i myśli, jakimi karmisz się w każdej sekundzie.
Autorka podkreśla nienachalnie, że proste życie to prawdziwie udane życie. Nie musimy mieć wystawnych domów, tytułu prezesa czy miliona zajęć, by poczuć się ważnym. Owszem, tak robimy bardzo często, ale jak już wiemy z doświadczenia, zawsze jest to za mało. Odstąpmy więc od "więcej, wyżej, szybciej" na rzecz "wystarczająco" i niech każdy z nas określi co to dla niego znaczy - wynika z "Duchowej prostoty".

I wyrzućmy również wszechogarniające nas poczucie winy z powodu tego, że "przebimbaliśmy" dzień, że nie odhaczyliśmy wszystkiego z listy, że na nasze urodziny nie mamy kogo zaprosić, a nasze dziecko nie zachowuje się zawsze kulturalnie i miło. Być może masz czterdzieści lat, a twoje CV wygląda na co najwyżej, jakbyś miała dwadzieścia pięć. Być może nigdy nie byłaś w Indiach a nawet w Czechach. Być może twój ogród (albo balkon) odbiega od ujęcia z programu "Perfekcyjna pani domu" i bardziej przypomina zdjęcie z "Ch... pani domu", a być może (co gorsza, no bo przecież nijak) plasuje się gdzieś pośrodku.
So what?!

Niezmiernie podoba mi się przyzwolenie na zwyczajność w życiu. Co za ulga pozwolić sobie sobie samej na to i radować się na każdy powiew wiatru, otwierający się pęk piwonii czy szczeknięcie psa. Co za śmiałość być offline przez większość czasu, kiedy online się tyle dzieje! Tyle warsztatów, szkoleń, webinarów i wirtualnych znajomości mnie omija. Serio?
Courtney radzi, by w końcu zamienić FOMO na JOMO.
FOMO - Fear Of Missing Out (strach przed stratą czegoś)
JOMO czyli Joy Of Missing Out (radość z powodu ominięcia czegoś)
Pojęcie, czy też frazy te dotyczą przede wszystkim mediów społecznościowych, które rozpasały się w naszym życiu niczym rozlewająca się woda podczas wiosennych roztopów. Radzimy sobie z tym zjawiskiem coraz gorzej, mam wrażenie. Być może jednak totalnie się mylę, bo nie jestem królową Facebooka ani nawet Instagrama. Trochę jednak czytam, a i obserwuję. Wnioski są jakie są - strach przed straceniem czegoś (ważnego!) czai się u każdego przeciętnego użytkownika portali społecznościowych.
Autorka zachwalanej przeze mnie książki traktuje jednak to pojęcie szerzej - ona pozbyła się natłoku zajęć, wykańczającej pracy a także tablicy korkowej;). Obecnie ma się bardzo dobrze, kocha swoją pracę, inspiruje innych ludzi do prostego życia i cieszy się dzień po dniu każdym momentem.

A tutaj ja na kwiecistej łące wprowadzam zasadę bojkotu zajętości.

💚Twój psychodietetyk i coach💚
Odwiedź mnie
na
<-Instagramie
lub
Facebooku->
Comments