Dzisiaj mam urodziny (niedokładnie czterdzieste ale pomysł narodził mi się dopiero teraz, więc sobie wybaczam spóźnienie) i postanowiłam zmierzyć się z tym czasem i sprawdzić, czego się nauczyłam. Może ktoś skorzysta i wprowadzi w życie, niekoniecznie będą c w tym samy wieku.
Kolejność nie jest istotna.
1. Nie patrzę na opinię innych - jedna z najważniejszych nauk, o których wszyscy wiedzą ale prawie nikt nie stosuje. Nie jest to łatwe, gdyż tak zostaliśmy wychowani. Ja często słyszałam: "Jak to będzie wyglądało?", "Co ludzie powiedzą?", "Wszyscy będą gadać", "Będą się śmiać".
Nauczyłam się jednak, że ludzie zawsze będą to robić, tak jak psy zawsze będą szczekać. Taka natura jednych i drugich.
Poza tym każdy z nas ma inną historię, inne doświadczenia a tym samym inne spojrzenie na rzeczywistość. Dlatego dla jednych coś będzie głupie a dla drugich fantastyczne. Pogodziłam się z tym. Bywa ciężko, bo każdy w jakiś sposób jest łasy na same przychylne rzeczy, jakie o tobie mówią. Jednak krytyka kogoś (tym bardziej obcego) nie zatrzymuje już mnie na długo a w pewnych przypadkach totalnie mam ją gdzieś.
2. Próbuję- nie jestem, czy to jest dla mnie? Nauczyłam się, że jak nie spróbuję to się nie przekonam. Analizowałam mnóstwo pomysłów, zamiast po prostu wcielać je w życie (chociaż kilka razy mi się udało i jestem z tego dumna). Wyjdzie w praniu, czy to pomysł dla mnie .
3. Działam - bywa że nieudacznie, na oślep, bez wiedzy z danej dziedziny. No i co? Okazuje się, że najlepiej uczy się w działaniu. Przestałam myśleć "Co będzie, jeśli...". Już czuję się za stara na to. Szkoda mi czasu. Tak, nie wychodzi czasami ale wzruszam ramionami i podchodzę do tematu z innej strony.
4.Doceniam to, co mam - jedna z najpiękniejszych nauk, które przyswoiłam. Kwitnący kwiat, spojrzenie kota czy radość mojej córki - to wszystko zauważam i zatrzymuję się w tej chwili. O wdzięczności słucham i pisze dużo, możesz poczytać tutaj.
5.Tańczę - codziennie przy trzech utworach. To jest mój sposób na dbanie o ciało ale i na wyrażanie emocji. Pomaga nieziemsko. Nie jestem specjalnie zafascynowana jakimś konkretnym rodzajem tańca, preferuję swoje swobodne ruchy. Taniec 5 rytmów jest mi najbliższy. Jeśli tego nie znasz, zapraszam do obejrzenia krótkiego filmiku.
6.Uśmiecham się - do siebie w lustrze też. Szczery uśmiech w naszym kraju wciąż budzi emocje i nie jest czymś normalnym, jednak coraz mniej mi to przeszkadza. Daję ja. I odbieram wciąż zdziwienie w większości przypadków, ale co tam!
Uśmiechanie się czyni mnie zdrowszą, czuję to. Mogę skupić się na tych przyjemnych rzeczach.Pomagają mi w tym endorfiny, które wydzielają się podczas uśmiechania się.
7. Uczę się - szukam czegoś nowego i chcę się tego nauczyć. Lepię z gliny i gram na skrzypcach (chociaż nie umiem tego i tego;)). Zapisuję się na mnóstwo kursów i pytam ludzi o ich hobby, by znaleźć inspirację. Słucham mądrych ludzi (np.na YouTube) i wymieniam się z przyjaciółmi ciekawostkami. Daje mi to motywacje do działania oraz poczucie (prawie) ciągłego przyjemnego podekscytowania.
Nie zamykam się na nieznane. Czasami wchodzę w temat, który wydaje mi się kompletnie nie do przyjęcia albo totalnie nudny. Okazuje się nierzadko, że byłam w błędzie i to jest piękne za każdym razem.
8. Czytam - ogromne ilości książek. Uwielbiam czytać i przykro mi patrzeć na ludzi, którzy tego nie robią. Książki tyle dają! Dzięki nim się uczę (patrz punkt 7), poznaję nowe idee, osoby, wydarzenia. Świat nauki staje mi się bliższy. Psychologia mnie coraz bardziej wciąga. Jestem zafascynowana, że mogę poznawać jakieś przepisy, których nie znałam, jakieś produkty, których nie jadłam.
Świat się ciągle zmienia, bez ruchu jest zastój. Książki pozwalają mi być w obiegu. Dają mi też wytchnienie, możliwość pobycia ze sobą i ogrom emocji, których na co dzień nie mam (na szczęście).
9. Celebruję życie - nie każdy ma życie pełne przygód i gwałtownych zwrotów akcji. Ja takiego nie mam. Być może wtedy byłoby mi jeszcze trudniej dostrzegać uroki dnia codziennego. Nie tym chce się jednak teraz zająć.
Staram się wyciągać z życia smaczki takie jak ładnie nakryty stół na tarasie, świeże kwiaty (najlepiej polne) w wazonie, pomalowane paznokcie u stóp (chociaż przecież nikt nie widzi), tematyczne imprezy (ileż można grillować!), a ostatnio z powodu koronawirusa i przymusowej izolacji wpadłam na pomysł świętowania niecodziennych świąt. I tak, obchodziłam już Dzień Zabaw Rodzinnych, Dzień Rozwoju Kulturalnego, Dzień Wolnego Spaceru, Dzień Jogi, Dzień Hamburgera (!), a przede mną Dzień Jojo, Dzień Agugaga (;)) i Dzień Przyjaciela. Zachęcam do zapoznania się z kalendarzem nietypowych świąt i świętowania.
10.Mam czas na to, czemu daję czas- podobno czas się rozszerza i ja w to wierzę bardzo mocno. Nauczyłam się robić to, co jest dla mnie ważne bez wymówek typu: "Nie mam czasu". ZAWSZE znajdzie się czas na to, co chcesz.
Ile razy było tak, że myślałeś, że jakaś czynność zajmie ci co najmniej pół godziny, a ty uwinąłeś się z tym w ciągu minuty? Albo przypomnij sobie ile zrobiłeś w ciągu pięciu minut, kiedy musiałeś stać w kolejce w Biedronce? Ja miałam tak wiele razy i w końcu zaskoczyło mi w umyśle, że tak właśnie zarządza się czasem. Większość spędzamy go na "robieniu czegoś w głowie", męczymy się tym tak, że do właściwej roboty nie mamy już siły.
10 za nami:) Idziemy dalej...
11.Nicnierobienie jest czasami najlepsza decyzją - pewnie miałeś już w swoim życiu chociaż jedną sytuację, kiedy nie wiedziałeś co masz zrobić. Być może miotałeś się, roztrząsałeś wszystkie "za" i "przeciw", a i tak nic nie pomagało w podjęciu decyzji. Moim sposobem na to jest nierobienie nic. Samo się rozwiązuje. A przynajmniej pokazuje się kierunek. Wtedy już możesz wkroczyć do akcji.
Nicnierobienie daje ogromną ulgę. Często z tego korzystam od jakiegoś czasu. Bez wysiłku "robi się samo".
12. Zbudowałam swoją wspierającą drużynę - drużyna składa się z osób mnie wspierających. Zawsze mam do kogo się przytulić, napisać czy zadzwonić. Pamiętam, jakie to ważne i dbam o te relacje. Nie zapominam o urodzinach, wizytach u lekarza, pierwszych dniach dziecka w szkole czy rozmowie o pracę męża. Oglądam zdjęcia psów oraz tańce siostrzenic. Wspieram chociażby uśmiechniętą buźką (nie zawsze mam przestrzeń na pisanie ciepłych słów) i pytam o samopoczucie. Czasami przesyłam inspirujący tekst czy śmieszny obrazek, by w ten sposób pokazać, że jestem przy tej osobie. Dzięki temu czuję ich obecność i to mi pomaga w trudnych chwilach.
13. Zbudowałam swoje poczucie własnej wartości - nie bez problemów, oj nie. Udało się jednak, teraz muszę jej pilnować, bo lubi znikać:).
14.Nie muszę być przez wszystkich lubiana - dawno do tego doszłam, praktykuję cały czas. Pewnie, że bywa trudno. Na szczęście mam swoją drużynę wspierających mnie osób (patrz punkt 12) i nie tonę we łzach, kiedy ktoś obrzuci mnie "złym" spojrzeniem albo powie coś niemiłego.
Akceptacja i zrozumienie tego, że nie można dogodzić każdemu jest kluczowa. I znów, wiemy to na poziomie głowy i rozumu, czy jednak czujemy? Ja chyba w końcu poczułam...
15.Wstyd znika, kiedy go pokażesz - na temat wstydu mogłabym napisać książkę. Zrobili to jednak inni przede mną:). Polecam między innymi "Z wielką odwagą" Brene Brown.
16. Najlepszy posiłek to ten wspólnie zjedzony - najlepiej z rodziną, najlepiej codziennie. Tworzy się relacja, poczucie przynależności i siły. Ziemniaki z jajkiem sadzonym smakują wtedy o niebo lepiej niż najdroższe sushi w najlepszej restauracji.
17.Twój mąż/żona jest twoim lustrem
18. Najlepsza dieta to moja dieta - nauczyłam się tego na studiach z psychodietetyki, gdzie szczególnie jedna wykładowczyni zapadła mi w pamięci. Na prawie każde nasze pytanie odpowiadała: "To zależy." Było to mocno irytujące na początku i zaczęłam nawet powątpiewać w kompetencje tej kobiety. Okazało się jednak, że jej wiedza była ogromna i że była ogromną zwolenniczką wsłuchiwania się we własny organizm. Jakie to banalnie proste! A jednocześnie niełatwe:).
19. Kiedy zmieniłam myślenie, zmieniło się moje życie - nie tak od razu, bo zmienić myślenie nie jest łatwo. Wymaga czasu, systematyczności i konsekwencji. Właściwie ciągle jestem w drodze i ciągle zmieniam swoją rzeczywistość.
Myślenie zmienia uczucia i to w co wierzysz, uczucia zmieniają działania, a działania zmieniają życie. Zacznij zauważać swoje myśli i zmieniać je na inne - to działa i jest dla każdego!
20. Mój mąż/partner nie jest mną, ale odbija mnie jak w lustrze - żyć z kimś w udanym związku wymaga ogromu pracy, rozmów i działań. Większość z nas próbuje zmienić swojego męża (czy żonę), myśląc że gdyby ta druga osoba była przystojniejsza, znała co najmniej dwa języki i nie siorbała przy kawie - życie byłoby wspaniałe. Niestety, to jest mit. Mało tego, najbliższe nam osoby (albo najbardziej nas denerwujące) są dla nas jak lustro, w którym ukazują się nasze (tak, nasze!) cechy, których w sobie nie lubimy, a nawet nie widzimy.
Połowa za nami! Pisze mi się całkiem sprawnie, widocznie faktycznie dużo można się nauczyć przez tyle (!) lat.
21.Znam swoje ograniczenia - być może jeszcze nie jestem świadoma ich wszystkich, ale z całą pewnością już wiem, że tytułu "Miss Polski" już nie osiągnę w tym życiu. Daje to ulgę, bo zmniejsza się ilość wyścigów, w jakich "trzeba" brać udział.
22. Doceniam ziemniaki z własnego pola - i inne warzywa. Nawet je sadzę, sieję i czasami wyrywam chwasty. Nie ma to jak pójść i wyrwać buraka z własnej ziemi. Jest przy tym trochę zachodu, smak jednak jest tego warty!
23.Wiem, że każdy potrzebuje uwagi i docenienia - wiedza ta pozwala mi mniej się irytować na głupie postępowania niektórych ludzi,a nawet być na nie obojętnym.
24.Wierzę w moją intuicję i ufam jej - nic dodać nic ująć.
25. Wiem, że poczucie humoru jest jak ostatnia deska ratunku - i ja często ją łapię ale i rzucam innym. Kocham dobry humor (abstrakcyjny, angielski) i kocham ludzi z poczuciem humoru. Sama często żartuję i całkiem sprawnie mi to wychodzi.
26.Wracam do swoich marzeń - podoba mi się powiedzenie "rzeczywistość jest z tej samej przędzy co marzenie". Przypominam sobie o czym kiedyś marzyłam i co teraz chciałabym robić i już nie wstydzę się tego.
27. Akceptuję swoje słabości - lubię mieć ogromny zapas kosmetyków i duże ilości ubrań oraz butów. Ekologię, minimalizm i odpowiedzialność społeczną praktykuję w innych dziedzinach życia (patrz punkt 28). Przestałam już mieć wyrzuty sumienia i dobrze mi z tym.
28. Jestem ekologiczna - o ile można tak o sobie powiedzieć. Nie kupuję książek, chociaż czytam ich mnóstwo (na telefonie, używając internetowej biblioteki), nie używam worków na śmieci ani ręczników papierowych, zawsze mam torby na zakupy w samochodzie, wyłączam tryb stand-by, nie kupuję duperel (mam np. tylko dwa kieliszki do wina, trzy garnki, piętnastoletnią zmywarkę i lodówkę) i nie marnuję jedzenia. Wodę z czajnika czy ekspresu z poprzedniego dnia przelewam do konewki i podlewam tą wodą kwiaty. Używam zawsze trybu eko w pralce, od kilku lat nie używam kupnych środków czystości, sama je robię, bazując na sodzie, occie i cytrynie.
Zachęcam innych do bycia eko (patrz tutaj).
29. Pozwalam sobie i światu na bycie niedoskonałym - to kolejny punkt, który pozwala mi swobodnie oddychać w życiu. Pożegnałam perfekcjonizm i śmieję się ze swoich błędów. Wciąż nie lubię niektórych (najbardziej literówek i brak kropek w dokumentach;)), ale jest ich coraz mniej.
30. Codziennie wyprowadzam się na spacer - razem z psem. Uwielbiam tę formę ruchu, bycia samej i podziwiania przyrody, która mam na szczęście wokół. Ćwiczę mięśnie, spalam kalorie i pozwalam sobie na obserwację swojego umysłu. Mało?
Ostatnie dziesięć. Żeby czegoś ważnego nie ominąć!
31.Pozwalam sobie na wpadki modowe. W domu wyglądam jak Lady Di albo seksbomba na światowym wybiegu. Kiedy tylko dojeżdżam do pracy albo miejsce spotkania hucznych urodzin znajomego - wszystko jest nie tak. Włosy przyklapnięte, makijaż ledwo widoczny, sukienka opada tam gdzie nie trzeba, a buty jakieś takie mniej błyszczące a nawet pomarszczone. Też tak macie? Ja już się przyzwyczaiłam do tego, robię dobrą minę do złej gry i mimo wszystko świetnie się bawię.
32.Ubieram się jak nastolatka i dobrze mi z tym. T-shirt, tenisówki oraz dżinsy - to jest mój strój w którym czuję się najlepiej. Wypada, nie wypada? Nie zadaję sobie prawie w ogóle tego pytania. Wiem jednak, że niektórym w moim wieku to przeszkadza. Hehe - mogę się tylko zaśmiać.
33. Nie przejmuję się brudnymi oknami - chociaż chciałabym mieć czyste;). Nie umiem myć okien, tak jak nie umiem piec ciast i wycinać kwiatków z papieru.
Kupiłam sobie magiczną ścierkę do mycia okien, nie używam jej jednak zbyt często, bo jakoś ten czas tak szybko leci, okna brudzą się momentalnie. A ścierka nie jest na tyle magiczna, żeby umyć je sama. Kiedy więc widzę brudne okno, zamykam drzwi albo oczy.
34. Puszczam kontrolę - której i tak nigdy nie miałam. Ufam, stawiam krok po kroku w czasoprzestrzeń, której nie znam i nie rozumiem. Ale ufam. Dobrze jest ufać.
35. Dojrzewam do tego, by mieć przez większość czasu porządek w domu - póki co mam bałagan, a mam wrażenie, że całe dnie sprzątam.
Czytam takie zdanie: "Zachowaj porządek, a porządek zachowa ciebie". Nie rozumiem (jeszcze?), ale coś w sobie ma.
36. Uważniej słucham - po prostu . Nie radzę, nie przerywam, staram się wczuć w sytuację (nie zrozumieć, bo to grząski grunt).
37. Akceptuję fakt, że ludzie zawodzą (i robią totalnie głupie rzeczy) - smutne ale nie da się tego zmienić. Na pocieszenie siebie stwierdzam, że ja też zawiodłam nie raz i pewno jeszcze kogoś zawiodę...
38. Nie jestem pępkiem świata - najpierw szok, potem niedowierzanie, walenie głową w ścianę, znowu niedowierzanie i znowu, i znowu. Wreszcie ulga, bo to ma właściwie same dobre strony. Możesz ubrać czerwony kapelutek z piórkiem na zebranie, pokicać do auta, kiedy masz ochotę, pojeździć w sklepowym wózku i napisać na blogu co naprawdę myślisz.
39. Nie muszę być najlepsza i nie oczekuję tego od swojego dziecka-chociaż wciąż lubię wygrywać (w gry planszowe). Biorę z porażek ile się da i kombinuję jak to wykorzystać, by zrobić coś wspanialszego. Uczę tego też moją córkę.
Czasami siedzę sobie po prostu w kąciku i rozgaszczam się tam wygodnie.
40.Lubię siebie i jest to najcudowniejszy stan, jaki sama sobie mogę ofiarować w każdej chwili!
Koniec na dzisiaj.
Jutro nowy dzień czterdziestolatki. Mówi się, że jestem już w średnim wieku, matko! To przecież niemożliwe, żebym się tak zestarzała! A wraz ze mną przyjaciółka Justyna, Aśka z mojej klasy, Jacek ze studiów i kochana sąsiadka Magda???
Na szczęście czuję się znakomicie. Kryzys wieku średniego mam już (chyba) za sobą. Teraz zamierzam cieszyć się i radować z każdej chwili!
Comentários